Granica Jacqui Lee Schiff  – Raj tak wielu, piekłem tych wybranych…

Będąc Maluszkiem, marzymy o tym, o byciu traktowanymi w taki sposób, niczym prawdziwe dzieci. Dla jednych to marzenie, które choć wiedzą, że nie realne tak nadal
o nim marzą. Dla innych to po prostu element tej społeczności, coś co stało się znakiem rozpoznawalnym, ikoną dla nas samych, i z czym my sami się utożsamiamy.  Dziś temat właśnie o tym jednym marzeniu, które nas wszystkich łączy, o przeżyciu, rodem wyjętym z opowiadania, które czytamy chcąc, marząc by kiedyś spotkało to nas.

ABDL,  już samo w sobie jest społecznie traktowane jako granica tego co powinniśmy społecznie dopuszczać.  Często słyszy się argumenty czy obawy, że jesteśmy chorzy lub że to co robimy jest niebezpiecznie blisko pedofilii. Te domysły, choć tak krzywdzące
i tak niezgodne z prawdą są oczywiste, i gdybym sama nie była częścią tej społeczności, najpewniej miałabym podobne pierwsze wrażenie o tej społeczności. Popatrzmy na to trochę z boku, okiem nieco bardziej krytycznym. Dorośli, zachowujący się jak niemowlęta, noszący i używający pieluch, bez konieczności używania ich, cała ta cukierkowa oprawa… Dla wielu będzie to przerost formy nad treścią, dla wielu będzie to po prostu chore czy zwyczajnie dziwne, i patrząc na to z ich perspektywy, trudno im się dziwić.  Trafiłam jednak na pewną historię, na pewną osobę, która ABDL przeniosła na zupełnie nowy poziom,  granicę, którą myślę, że powinniśmy wyznaczyć sobie jako społeczność i nigdy jej nie przekraczać. Dziś ponownie bez grafiki, myślę że temat ten jest zbyt poważny aby zawierać w nim grafikę, która poprzez swój styl, jedynie nadawałaby braku szacunku dla tego tematu.

Co gdybym Wam powiedziała, że te sceny, które możemy przeczytać w różnych opowiadaniach, zdarzyły się naprawdę? Co gdybym Wam powiedziała, że zamiast postaci literackich, to prawdziwi ludzie odgrywali te sceny i byli utrzymywani w stanie mentalnego wyparcia?
Zapewne powiedzielibyście, że zawędrowałam w Internecie na którąś ze stron dla dorosłych a to co widziałam było jedynie materiałem pornograficznym, prawda? Naprawdę chciałabym byście mieli rację…  Uprzedzam, następne akapity nie będą przyjemne i powinny być traktowane poważnie.

Na przełomie lat ’60 i ’70 ubiegłego wieku Jacqui Lee Schiff stworzyła nową metodologię leczenia schizofrenii oraz psychozy a w późniejszych latach również i depresji oraz stresu pourazowego.
Metodologię tą nazwała Reparenting Therapy  lub Terapią Rewychowawczą a polegała ona na celowym utrzymaniu pacjenta w przekonaniu, że jest on dzieckiem lub niemowlęciem, w zależności od danego pacjenta. Jej metody daleko odbiegały od kanonu wiedzy medycznej, w leczeniu zaburzeń psychicznych, a ona sama określała, iż zwykła terapia w wielu przypadkach jest nieskuteczna, czasochłonna i stresogenna dla pacjenta. Jej motywacją było aby poprzez utrzymanie pacjentów w stanie całkowitej izolacji od reszty społeczeństwa oraz poprzez danie drugiej szansy na dorastanie (przeżycie tych momentów, w których pacjenci czuli się bezpiecznie) nadpisać w mózgu traumę, która spowodowała dane zaburzenie.  Metoda tak niekonwencjonalna iż wiele osób było gotowych poddać się takiej terapii lub poddać takiej terapii pacjenta w stanie silnych ataków psychozy.

Wielu pacjentów w takim stanie, można w łatwy sposób przekonać o danym pomyśle zwłaszcza jeśli  są oni podatni na wpływ oraz nie mają wypracowanych odpowiednich mechanizmów obronnych.
Schiff poddała tej terapii wiele osób, często nie kryjąc czysto bestialskich metod, zmuszając pacjentów nie tylko do noszenia ale również i używania pampersów, picia
z butelki czy kształtując w pacjentach przeświadczenie posłuszeństwa stawiając się
w roli matki, której często brakowało w życiach pacjentów, opiekuna i osoby bliskiej, przy której pacjenci czuli się bezpiecznie, mogąc odegrać te sceny, które widzieli jako najlepsze chwile swojego dzieciństwa. Pacjenci ci, nie jednokrotnie byli w tamtych czasach kneblowani, bici czy zwyczajnie wytykani palcami, przez resztę społeczeństwa, a ich najbliższe otoczenie nie mając innego rozwiązania, oddawało ich do zakładów zamkniętych czując presję lub niemożność poprawnej pomocy, leczenia. Dla takich pacjentów jak i dla ich rodzin metoda Schiff, choć tak nie konwencjonalna, wydawała się być rozwiązaniem idealnym, dokładnie tym czego osoby takie potrzebowały a czego nikt do tej pory im nie zapewnił.

Pierwotnie Schiff uznawała pierwsze terapie jako sukcesy, dopisując i rozwijając metodę, adaptując ją wraz z potrzebami nowych pacjentów. Część z nich szczególnie tych cierpiących na schizofrenię, w trakcie terapii uspokajała się, wyciszała się zdecydowanie szybciej niż przy ogólnie przyjętych metodach, dając Schiff przeświadczenie iż metoda ta działa i ma pozytywny wpływ na pacjenta.
Wiele z metod które w późniejszych terapiach wprowadzała Schiff były wymuszane na pacjentach a jedynym kryterium przyjęcia była wola przyjęcia samego pacjenta, przez co wiele sesji tej terapii było podyktowanych mylnymi wnioskami samej Schiff. W szybkim czasie do Schiff zaczynali przychodzić pacjenci z dużo różniącymi się zaburzeniami, będącymi w lub z podejrzeniami depresji, stanów depresyjnych, hipochondrii, czy nawet złego samopoczucia. Schiff odbierała ten wzrost popularności jako dowód na to, że jej metoda działa, jednak podejmowała coraz to drastyczniejsze metody, tworząc coś na kształt sekty, w której pacjenci są traktowani jak jej własne dzieci. Schiff często zmuszała pacjentów do czynności karmienia piersią czy też przymusowego używania pampersów, każąc za brak posłuszeństwa oraz izolując pacjentów na tyle długo w takich warunkach aż warunki te nie złamią ich przyzwyczajeń.

Tłumaczeniem posta gromadzącego i wyjaśniającego historię Jacqui Lee Schiff i jej terapii Rewychowaczej z portalu Reddit.  Post choć pochodzi z nieoficjalnego źródła (nie będącego uznawanym za wiarygodny), tak odwołuje się do wielu artykułów i publikacji, opisujących w większych detalach te zdarzenia. Autorem posta jest użytkownik o nicku Omuzilla.  Dla zachowania spójności tłumaczenie to oznaczone będzie innym kolorem tekstu.

Pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych kobieta
o imieniu Jacqui Lee Schiff zapoczątkowała nową formę leczenia ciężkich zaburzeń psychicznych, szczególnie psychozy i schizofrenii: „terapię wychowawczą”. Wierzyła, że ​​standardowe sesjeterapeutyczne są nieskuteczne, a prawdziwe rezultaty można uzyskać tylko dzięki intensywnemu leczeniu w pełnym wymiarze godzin. Cofała swoich pacjentów z powrotem do dzieciństwa, wcielając się w rolę matki, a następnie powoli wychowywała ich na nowo, by omijać traumy
z dzieciństwa, które spowodowały ich problemy.

Schiff pracowała w epoce, w której przyczyny chorób psychicznych były słabo rozumiane i niesłusznie obwiniane o złe rodzicielstwo. W tamtym czasie sesje terapii grupowej, podczas których pacjenci odgrywali przed sobą naładowane emocjonalnie chwile z dzieciństwa, reprezentowały psychoterapię głównego nurtu wiedzy medycznej. Schiff doprowadziła jednak tę rolę do skrajności, wycofując pacjentów z powrotem do freudowskich etapów ustno-analnych
i „odtwarzając” ich na nowo przez okresy trwające prawie tak długo, jak prawdziwe dzieciństwo.
Dla terapeutki jako pacjentki było to intensywne przeżycie: w szczytowym momencie leczenia jej pacjenci wymagali stałej opieki: karmienia potrawami przeznaczonymi dla niemowląt, spania w łóżeczku i noszenia oraz używania  pieluch przez całą dobę, przez wiele miesięcy. Schiff, prowadząc swoich dorosłych pacjentów przez kolejne lata dzieciństwa, wierzyła, że ​​może naturalnie zrekonstruować zdrowe, dorosłe „ego”, bez potrzeby tradycyjnej terapii.

Regresja była utrzymywana w środowisku, które całkowicie wspierało ideę,
że pacjent jest niemowlęciem lub małym dzieckiem. Nigdy nie nazywała ich „pacjentami”, tylko „dziećmi”. Czynności czy przedmioty przeznaczone dla dorosłych zastąpiono pozytywkami, smoczkami, gryzakami i innymi zabawkami dostosowanymi do ich nowego wieku psychologicznego. Kiedy chcieli się poruszyć, nauczyli się raczkować; kiedy byli głodni, nauczyli się płakać; kiedy musieli iść do łazienki, uczyli się załatwiać swoje potrzeby
w pieluchy, tak jak robi to prawdziwe dziecko. To oczywiście oznaczało,
że Schiff musiała odgrywać idealną „matkę”, wraz z regularnymi karmieniami i przewijaniem. Pomysł polegał na przywróceniu niezależnej osoby dorosłej
w całkowitą zależność, a następnie zasypaniu jej miłością i dyscypliną, których rzekomo brakowało w prawdziwym dzieciństwie, aby je wyleczyć.

Dopiero gdy Schiff poczuła, że pacjent naprawdę cofnął się i pogodził ze swoimi problemami, pozwolono mu „dorosnąć”, a nawet wtedy tylko stopniowo, przez wszystkie etapy, jakich doświadczało normalne dziecko, łącznie z nauką korzystania z nocnika. Po miesiącach spędzonych na zwróceniu na siebie całodobowej uwagi swojej, wielu pacjentów opierało się tak, jak zrobiłoby to prawdziwe dziecko. „Dwuletni etap negatywizmu jest zawsze problemem” – zauważyła o swoim własnym nastoletnim synu, którego poddała leczeniu. „Przez jakiś czas myślałam, że Eric może nigdy nie nauczyć się korzystania z toalety”. Następnie ochrzciła je nowymi imionami na cześć ich „odrodzenia” jako zdrowych osobników.

W 1970 roku Schiff wydała książkę „All My Children”, która stała się bestsellerem i ugruntowała jej reputację. Powstałą sieć wyszkolonych przez Schiff par małżeńskich, które przyjmą dorosłe dzieci, które uległy regresji
i przywrócą je do zdrowia.

Może to brzmieć jak raj na ziemi dla ABDL, ale jak to często bywa, rzeczywistość nie pasuje do fantazji. Schiff nie była wyszkolonym psychologiem. Wykształciła się jako pracownik socjalny i nie podjęła żadnej prawdziwej próby ilościowego określenia swoich metod, które były zakorzenione raczej w instynkcie macierzyńskim niż w nauce. Co więcej, nie było żadnego nadzoru w żadnym z obsługiwanych przez nią obiektów. Wokół Schiff powstał kult osobowości, a ona rządziła nimi żelazną pięścią.

Pod koniec lat 70. Schiff znalazła się w otoczeniu kontrowersji i była przedmiotem oficjalnego śledztwa. Stan Wirginia, do którego przeprowadziła się po podejrzanej śmierci pacjenta w Kalifornii, zamknął jej dom grupowy. Rosnąca liczba skarg od byłych pacjentów sugerowała, że ​​życie w jednym
z instytutów Schiff było wyjątkowo nieprzyjemne, szczególnie dla tych, którzy nie spełnili bezkompromisowych standardów Schiffa. Chociaż pacjenci dobrowolnie zobowiązali się do jej opieki, po przejściu przez jej drzwi nie było wyjścia, dopóki nie zgodziła się na to sama Schiff.

Bez względu na to, jakie były jej techniki, w połowie lat 70. zawdzięczały więcej wojsku lub więzienia niż rodzicielstwo. To było mniej treningu niż indoktrynacji – nawet kultowej. Pacjenci byli całkowicie odizolowani od świata zewnętrznego. Wielu z nich przeprowadziło się nawet do domu Schiffa, gdzie oczekiwano odcięcia więzi z biologicznymi rodzicami, odnoszenia się do Schiff i jej męża jako do matki i ojca oraz regresji w tryb dziecka na polecenie. W artykule w Chicago Reader terapeuta Alan Jacobs, który trenował
z Schiffem latem 1975 roku, przypomniał, że widział, jak Schiff nakrzyczała na dorosłą kobietę za to, że nie wypróżniła się w pieluszce, nazywając ją „upartą
i oporną”.

Pieluchy i butelki stanowiły opiekuńczą stronę doświadczenia rodzicielskiego; drugą stroną była dyscyplina. Jeśli surowa rozmowa nie zdołała przekonać pacjenta, krzyki, zastraszanie i nacisk rówieśników poprzez krytykę grupową były wykorzystywane. Ci, którzy mówili jak dorośli, wspominali o swoich biologicznych rodzicach lub sprzeciwiali się używaniu pieluch, spotykali się
z narastającą serią kar, począwszy od „stania w kącie” przez dłuższy czas lub płukania ust mydłem, a skończywszy na biciu, pozbawianiu snu, a nawet chłostaniu. Opracowano „krzesła do krępowania” dla najbardziej opornych pacjentów, pozostawiając ich unieruchomionych na wiele dni, próbując przyzwyczaić ich do pieluch i karmienia. W skrócie, im bardziej pacjent zachowywał się jak małe dziecko, tym lepiej był traktowany.

W tym samym czasie Schiff rozszerzyła swój zakres od „leczenia” poważnie zaburzonych schizofreników do prawie każdego, kto miał trudny okres
w dzieciństwie. Rodziny, terapeuci, szkoły, a czasem nawet sądy oddawały jej pod opiekę coraz większą liczbę nastolatków i młodych dorosłych. Oznaczało to, że prawie każdy mógł się zaangażować w pieluchy, niezależnie od tego, czy tego potrzebował, czy nie. Zachowywanie się jak dziecko nie przychodzi naturalnie większości ludzi, zdrowych lub nie, więc Schiff i jej personel stosowali kary, aby zmusić swoich pacjentów do właściwego nastawienia. Był to w zasadzie obóz treningowy do produkcji dorosłych dzieci. Pacjenci byli całkowicie odizolowani od świata zewnętrznego i karani za zachowywanie się jak dorośli.

Według współczesnych standardów całość wydaje się bardziej niż trochę perwersyjna, bliższa kultowi S&M niż placówce medycznej. Czytając opisy jej zabiegów, prawie niemożliwe jest, aby nie widzieć Schiff jako dominy. Opisy brzmią jak typowa fantazja ABDL, bez jakiejkolwiek zgody. Czytając między wierszami swoich własnych pism, trudno nie pomyśleć, że sama musiała przepracować kilka dość poważnych problemów. Jej system tworzenia „dzieci”, które wymagały całodobowej uwagi, nie pozostawiał wiele miejsca na życie osobiste i wkrótce rozwiodła się. Najwyraźniej rozkoszowała się całkowitą władzą, jaką miała nad swoimi podopiecznymi, śpiąc w tym samym pokoju, co jej „dzieci”, i sama zajmując się codziennym karmieniem
i przewijaniem, posuwając się nawet do karmienia ich własną piersią, według niektórych raportów. To świadectwo ówczesnej naiwności seksualnej, że nikt w głównym nurcie nie sygnalizował rażąco fetyszystycznego charakteru jej relacji z pacjentami.

Kiedy w 1972 roku młody człowiek „cofnięty w regres” zmarł w wyniku poparzenia w nadmiernie gorącej kąpieli, Schiff została zmuszona do zamknięcia działalności i przeprowadzki do innego kraju. Ponownie otworzyła nowy ośrodek, ale została zmuszona do ponownego zamknięcia zaledwie dwa lata później, kiedy pacjent pozwał ją za napaść, twierdząc,
że był przewijany, związany, zakneblowany i bity, dopóki nie zemdlał. Kontrowersje zmusiły ją do wyjazdu ze Stanów Zjednoczonych do Europy, gdzie kontynuowała praktykę wychowywania dzieci aż do lat 80. XX wieku.
W tym momencie podstawowa teoria, na której opierały się jej techniki, idea, że ​​złe rodzicielstwo jest winą zaburzeń psychicznych, już dawno wypadła
z łask, ponieważ badania ujawniły przyczyny biologiczne. Kiedy zmarła
w 2002 roku, ona i jej podejście zostały całkowicie zdyskredytowane przez główne środowisko zdrowia psychicznego.

Przypadek Jacqui Lee Schiff  pokazuje jak niebezpieczne są niekonwencjonalne podejścia zwłaszcza w rękach osób, które same potrzebują pomocy psychicznej. Choć motywacje Schiff pierwotnie miały dobre intencje tak szybko jej metoda z przyjaznej pacjentowi zamieniła się w piekło, które pacjenci byli zmuszeni przeżywać wciąż na nowo dostosowując się do podejścia samej Schiff poprzez bestialskość i wręcz nieludzkie traktowanie drugiego człowieka. Gdy po raz pierwszy przeczytałam i zainteresowałam się tym tematem, czułam obrzydzenie, złość i niechęć do tej społeczności i po części również do samej siebie, jako członkini tej społeczności. W końcu opowiadania które piszemy, fantazje, o których marzymy i nasze własne wyobrażenia o tej społeczności
w tym idealnym stanie, tak niewiele się różnią od podejścia Schiff i jej metod. Jednocześnie dziś widząc te fantazje, marzenia i wyobrażenia, właśnie na przykładzie Schiif widzimy co tak naprawdę oznacza spełnienie tych fantazji .

Oczywiście historia Jacqui Lee Schiff nie jest i nie powinna być widziana jako powód do zamknięcia tej społeczności czy nazywania nas zboczeńcami czy chorymi  a bardziej traktowałabym to jako przestrogę, granicę, po przekroczeniu, której społeczność powinna zostać przypomniana o tragedii wielu i różnicy pomiędzy fantazjami
a rzeczywistością, zwłaszcza dziś gdy na rynku jest ogromny wybór materiałów,
które dziś możemy z taką łatwością kupić.

Chciałabym również poprosić, przypomnieć i bardzo wyraźnie powiedzieć, że ABDL nie może i nie powinien być postrzegany jako ten nowy i cudowny sposób na poradzenie sobie z tak poważnymi problemami jakim jest zdrowie psychiczne nas samych. Nie wiem czy któreś z Was cierpi na jakieś zaburzenie psychiczne, jednak nawet jeśli są tu również takie osoby, proszę nie zamieniajcie terapii na Fantazje ABDL. Psychologowie, terapeuci
i psychiatrzy to osoby z dużo większym doświadczeniem niż my sami, z dużo większą wiedzą (niezależnie od naszego wieku czy stopnia naukowego).

Na sam koniec chciałabym powiedzieć kilka słów, na temat wiarygodności tego tematu. Dla wielu może się wydawać że to jest tylko jeden post na jednym z portali społecznościowych, dziś funkcjonującymi. Dla wielu z Was autor popłynąć dość mocno
w swoim poście, jednak NIE jest to opowiadanie, czy opis czyjejś Fantazji. Nie jest to również temat, z którego można zrobić sobie inspirację na zabawę. To tragedia wielu osób będących w potrzebie a zostawionych na pastwę losy.
Sama czytając ten post miałam duże zastrzeżenia, duży sceptycyzm, jako że czytając sam opis jest aż tak odrealniony od tego co znamy, że aż wydaje się być zwykłą fantazją spisaną przez jednego/jedną z nas. Googlując jednak kolejne frazy i przeglądając coraz to nowsze strony, artykuły, w pełnie niezależne od siebie, czy finalnie czytając książkę samej Schiff, coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, iż materiał w poście jest skrótem tych zdarzeń.


Wszystkie materiały bazowe:

 

One thought on “Granica Jacqui Lee Schiff  – Raj tak wielu, piekłem tych wybranych…

  1. Opisywany problem Jacqui Lee Schiff nie jest czymś wyjątkowym. Znane są przypadki, wprawdzie bardziej jednostkowe, działania dominacji i elementów sadomasochistycznych lub tylko sadystycznych i to nie tylko w sensie seksualnym. Philip Zimbardo, na podstawie przeprowadzonego eksperymentu psychologicznego na Uniwersytecie Stanforda, w swojej pracy Efekt Lucyfera opisuje problemy narastania dominacji i z tym zwiększania agresji. Nawet bez tego eksperymentu każdy na pewno, co prawda w mikro skali, spotkał się z podobnym schematem działania. Wielokrotne nękanie i zastraszanie fizyczne lub tylko psychiczne doprowadza do powstania pierwszych trudności. W przypadku osób czułych na uwagi dotyczące ich osobowości fizycznej (wygląd ubioru, uczesania itp.), psychicznej (postawa w działaniu, wypowiedzi itp.) i nie mówiąc nic o inności religijnej i ideologicznej odczuwają spory dyskomfort w relacjach i mogą ten fakt traktować jako niszczycielskie. Poszukiwanie oparcia prowadzi do szukania „bratniej duszy”. I tu wielu wpada, mówiąc dobitnie, na skurwieli wykorzystujących zaistniały psychiczny dołek poszukującego. Osoby z dysfunkcjami fizycznymi i, lub tylko, nawet przejściowymi, też psychicznymi są najbardziej narażone na chamskie wykorzystanie. Z różnych moich obserwacji, wbrew pozorom i oficjalnie głoszonym słowom w naszym państwie, szczególnie w ostatnim okresie, jest to fakt dość powszechny. Każda inność od przyjętego arbitralnie wzorca jest brutalnie niszczona i to bez prawidłowej wiedzy o tej inności. Ciekawie ujął ten fakt Stanisław J. Lec: Świat wcale nie jest zwariowany, choć nie jest dla ludzi normalnych. Jest dla znormalizowanych. (w: Myśli nieuczesane, 1957) Aktualność – jakby pisane było wczoraj!
    Pozdrawiam RoM. (27.11.2021)

    Like

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.