Walentyn’ek – Mini Opis #26

Walentynki
Mini Opis #26 – Walentyn’ek – Saguś

Notka Autorska : Opis ten pisany jest z myślą o każdym kto to święto zakochanych spędza samotnie, jako przypomnienie, iż niezależnie od tego jakim/jaką jesteś, jesteś wart/a kochania, i bycia kochanym/ą. Zasługujesz na to i choć wiem, że samotność może być bolesna, tak wiedz że zasługujesz na miłość kogoś kto potrzebuje Ciebie może nawet mocniej niż Ty potrzebujesz tego kogoś. Całkiem możliwe, że to czego szukasz jest bliżej niż Ci się wydaje…

To już dziś! To dziś! To na ten dzień czekałem od tak dawna. I nie dlatego, że dziś Walentynki, nienawidzę tego święta, co roku przypomina mi o jednym i tym samym, co roku przypomina mi o mojej  własnej i jedynej samotności. Z drugiej strony co się dziwić, skoro moi rodzice przeszło 25 lat temu właśnie tego dnia stwierdzili że na cześć moich narodzin nazwą mnie Walentyn, tak jako owoc ich wciąż rosnącej ,,niby miłości”. Pominę moje względnie szczęśliwe dzieciństwo, moje względnie nieszczęśliwe lata nastoletnie i wkroczenie w dorosłość, jako że ani nie ma o czym zbytnio mówić ani nie wydarzyło się w moim życiu nic co byłoby warte więcej niż wymowne trzykropki na końcu zdania takiego jak to…

Cały poranek i przedpołudnie nie wiedziałem jak się zachować, czy też co myśleć i robić. Jakim ON będzie, jakim się ON okaże? Czy będzie miły?  Czy może surowy?  Jakim wydam się dla NIEGO?  Oraz co oczywiste z kontekstu, jak ON będzie na to wszystko patrzył, co o tym myślał?  W teorii piszemy ze sobą już od miesiąca jednak w praktyce ja nadal nie wiem do końca jakim ON tak naprawdę jest.  Setki myśli krążyły mi po głowie, niczym wodospad wciąż uderzając, wciąż boleśnie o sobie przypominając skałę, wypłukując ją z sił, że względnego spokoju.  Ciągłe myśli, pytania które zamiast odpowiedzi przynosiły tylko jeszcze więcej pytań, nie tylko nie pomagały ale i wprawiały mnie w stan ciągłego poczucia lęku, ciągłej niepewności i wątpliwości.

*Ding Dong*
Rozległ się znajomy mi dzwonek do drzwi.  Zamiast jednak otworzyć czy choćby podejść do drzwi stałem całkowicie spetryfikowany, zamrożony strachem. Czy powinienem otworzyć? A może odpowiedzieć w jakikolwiek możliwy sposób, zapewnić tego kogoś, że za chwilę otworzę?    Stałem tam, na środku mojego małego mieszkania choć mówiąc dokładniej mojej własnej (wynajmowanej za pieniądze zarobione w pocie czoła) kawalerki, próbując sobie przypomnieć, jak poruszać nogami, jak być normalną osobą przez kilka minut.
* Ding Dong * Dzwonek do drzwi zadzwonił ponownie, a po kilku sekundach, kiedy go usłyszałem, JEGO głos –  Halo, czy ktoś tu jest? –  Ten głos, taki męski, taki duży, a jednocześnie taki opiekuńczy, czułem jak uginają się pode mną kolana, jak z milisekundy na milisekundę coraz bardziej czuje się całkowicie pokonany. Zmusiłem się w końcu by podejść do drzwi, mając nadzieję, że jestem wystarczająco silny, że starczy mi do tego odwagi, aby je otworzyć. Wreszcie otworzyłem drzwi by ujrzeć GO po raz pierwszy, stojącego na wycieraczce, z dużą podróżną walizką. Większość ludzi marzy o przystojnych, super wysportowanych i idealnych mężczyznach, ale ja marzę tylko o kimś, kto będzie miły, kimś przyjaznym i opiekuńczym. Był idealny, tak podobny do mnie, a jednak czułem się jakbym nie był kompletny w odniesieniu do NIEGO. ,, Wejdź proszę.” Powiedziałem, starając się być normalnym, co w takich momentach zwyczajnie mi nie wychodzi…  Wszedł , rozebrał się z płaszcza i szalika po czym powiedział do mnie „Więc to tak wyglądasz.  Zastanawiałem się, dlaczego się chowasz, ale teraz rozumiem dlaczego.  Potrzebujesz tylko kilku kilogramów więcej, prawda?”.
Nie wiem czy powinno mnie to urazić, chyba nie, zwłaszcza iż poznaliśmy się na portalu randkowym dla nieco szerszych Panów i Pań. Z resztą sposób, w jaki to powiedział, sprawiało wrażenie iż ON nie oczekiwał mojej odpowiedzi, tak jakby rozmawiał z psem lub lalką. Wiele osób powie, że to kompletny brak kultury, czy wręcz stereotypowe patrzenie na ludzi ale całe moje życie byłem tym grubszym, więc czemu teraz miałbym czuć się z tego powodu zgorszony, zwłaszcza że wiem jak wyglądam, mam w domu lustro a i dla niego samego mój wygląd nie był odpychający jak dla większości moich żałosnych prób znalezienia kogoś z kim mógłbym to życie jakoś dzielić , nie, dla NIEGO byłem wręcz zachęcający…
,,Tak, ma Pan rację, proszę pana” Skinąłem głową, wciąż będąc trochę zszokowany.   Szok spowodowany był tu bardziej faktem że to się dzieje niż tym co się dzieje, jest inaczej, kiedy marzysz o tym jednak nigdy te fantazje nie stają się rzeczywistością, ale kiedy to się naprawdę dzieje, tu i teraz, kiedy doświadczasz tego, to jest po prostu tak intensywne, tak żywe, tak bliskie a zarazem tak intymne, że nie wiesz jak powinieneś zareagować, by należycie uszanować już sam fakt że to się dzieje.

Pomińmy moje nieudolne próby zaproponowania herbaty czy ciasta jako że były one tak samo godne pożałowania każdej normalnej osoby jak próby normalnych osób bycia nienormalnymi takimi jak ja. Siedzieliśmy więc w moim salonie, rozmawialiśmy o normalnych, typowych i poniekąd zakazanych sprawach, takich jak polityka, ekonomia, czy plany gospodarcze w tym mieście. Na kursach bycia otwartym, ekstrawertykiem uczono mnie by starać się utrzymywać kontakt wzrokowy przez około 30% trwania rozmowy, jednak to dużo łatwiej powiedzieć niż zrobić, zwłaszcza gdy wewnątrz chcesz się zapaść pod ziemię, schować, uciec czy zwyczajnie ukryć przed każdym możliwym zagrożeniem. Ale o tym już na kursach nie mówili albo to ja znowu nie zapłaciłem za treści Premium.
ON widząc moje zakłopotanie zapytał znienacka ,,Dlaczego mi nie powiedziałeś, że nie ubrałeś dziś pieluszki? Przecież widzę pod tymi spodniami nic tam nie ma, prawda?” Ponownie zapytał retorycznie jak gdyby nie mówił do mnie, jak gdybym był tylko obserwatorem tej rozmowy. Niezręczna cisza stawała się coraz bardziej uciążliwa, coraz mocniej czułem jak czerwienię się na policzkach i jak bardzo mi wstyd.  „Przepraszam, musiałem zapomnieć, proszę, nie złość się na mnie.” Powiedziałem, próbując zachować spokój, mając tym samym pełną świadomość, że coraz bardziej wpadam w panikę.
On wstał, odruchowo wstałem wraz z nim, chcąc okazać należyty szacunek, jakoś zakryć swój oczywisty dla mnie błąd. On jednak podszedł do mnie te dwa kroki i położył swoją dłoń na mojej pupie (właściwie to na spodniach ją zakrywających), mówiąc: „Nie martw się, Maluszku, możemy to naprawić, po prostu powiedz mi, czy chcesz to zrobić sam, czy chciałbyś by Tatuś Ci pomógł?”.
Nazwał siebie Tatusiem, a mnie Maluszkiem… Byłem pokonany, mentalnie mój umysł był w stanie przypominającym budyń. Nikt przedtem nie mówił to mnie w ten sposób, a już samo określenie mnie jako Maluszka zawsze było dla mnie sporym bodźcem regresji.  Wymamrotałem coś, ale nie odpowiedź, ani nic, co mogłoby być odpowiedzią, ale ON oczywiście zrozumiał mnie bez słów. Wziął mnie za rękę i poprowadził mnie do mojego łóżka oddalonego od nas niecałe 8 metrów, zanim jednak poprosił mnie, bym się na nim położył, powiedział ,, Chwileczkę, musimy rozebrać Cię z tych dorosłych, dużych i odpowiedzialnych ubrań. Nie będziesz ich już dzisiaj potrzebował, poza tym nie chcemy sprawić, by się zabrudziły, prawda?” Skinąłem głową, w całkowitej uległości w całkowitej i niezrozumiałej dla mnie ufności. Tak jakby już sam jego głos nakazywał mi mu zaufać. ON zdjął moje spodnie, zdjął moją koszulę, a nawet skarpetki i majtki. Byłem zupełnie nagi, leżąc na swoim własnym łóżku, próbując zrozumieć dlaczego pozwalam na tak duży i normalnie nie akceptowalny krok komuś, kogo przecież poza miesiącem rozmowy w Internecie po prostu nie znam. W między czasie , jak się zwykło o takim czasie mówić, ON, wyjął ze swojej walizki największą i najbarwniejszą pieluchę, jaką kiedykolwiek widziałem. W Polsce nie produkują pieluszek dla dorosłych dla Maluszków popularnie zwanych ABDL, a że nigdy nie chciałem przepłacać za coś co i tak pójdzie do śmietnika za kilka godzin tak ta pieluszka była dla mnie zupełną nowością. Z jednej strony pieluszka jak pieluszka, materiał chłonny, taśma i plastikowa poszewka, z drugiej zaś strony te pastelowe kolory, ta dbałość o szczegóły w nadruku, i przede wszystkim ta wielkość, zdecydowanie większa i bardziej przyjazna niż pieluchy medyczne, białe i klinicznie odznaczające się typowym dla nich zgrubieniem.  Nie mogłem wyjść z podziwu nad tym jak do czegoś tak nieistotnego jak pieluszka dla dorosłych, która i tak przeznaczona jest do nieczystości, ktoś mógł włożyć taką staranność, taką dbałość i tyle serca. Oglądałem ją z każdej strony, podziwiając i rozwijając, słuchając szelestu jaki wydaje gdy się otwierała i gdy się zginała. ON postanowił mi w tym nie przeszkadzać, widział z jakim zaciekawieniem i wręcz z jakim hipnotyzującym spojrzeniem badam to dziwne coś.
Złapał mnie delikatnie za nogi i podniósł je w górę, umieszczając przy tym rozłożoną pieluchę głębiej ku plecom. Dopiero teraz czułem że moja uwaga została genialnie zmieniona i w momencie gdy ja badałem pieluszkę ON zakładał mi dokładnie taką samą, nie musząc się przejmować możliwymi problemami z moim zawstydzeniem.  Czułem się tak mały, tak bezradny, a jednak tak szczęśliwy. Nie mogąc się opanować, mój kciuk automatycznie zwrócił się ku moim ustom, które przyjęły go bez żadnego ale, bez choćby cienia wątpliwości czy zastanowienia. Następnie nałożył na mnie krem ​pielęgnacyjny i zamknął pieluszkę, upewniając się, że taśmy są odpowiednio zaklejone. Tego momentu nie zapomnę chyba do końca życia, jego ciepłe dłonie, delikatnie wmasowujące krem w moje podbrzusze, pupę i inne okolice zakrywane przez pieluszkę, o których wspominać zwyczajnie nie warto bo i nie ma zbytnio o czym… Mój kciuk w ustach, ssany a jednocześnie będący jedynym co mnie powstrzymywało przed wydaniem z siebie pomrukiwań satysfakcji. Gdy pieluszka była już zapięta przejechał palcami sprawdzając czy jestem w nią szczelnie opatulony, czy przylepce trzymają ją w miejscu oraz czy jest tak jak być powinno. Następnie złapał mnie za ręce i pomógł mi usiąść a to nie było łatwe z tą pieluchą zdecydowanie rozszerzającą się i niepozwalającą mi na normalne poruszenie się.

Powiedział wtedy: „Cóż, tak jest lepiej, prawda? Założę się jednak, że musisz być głodny, prawda? Maluszki w twoim wieku, które w dodatku noszą tego rodzaju pieluszki, trzeba porządnie nakarmić i utrzymywać syte, aby mogły być szczęśliwymi Maluszkami swoich Tatusiów, więc poczekaj tutaj proszę chwileczkę, wrócę za kilka minut. ”
Kiwnąłem głową i włączyłem telewizję w programie z kreskówkami dla najmłodszych.  Normalna osoba poszłaby z NIM, sprawdzała czy nic z domu nagle nie zginęło, ale jedyne co w tej małej kawalerce mógłby mi zwinąć to makulaturę szkrzętnie przygotowaną do oddania w lokalnej bibliotece. Wiadome animacje, w których kolorowe i proste jak litery ABC czy tańczące cyfry, zajmują uwagę Maluszka a i pozwalają Tatusiowi na chwilę dla siebie. On poprosił mnie bym poczekał, nie chciałem mu przeszkadzać więc uznałem że to właśnie powinienem zrobić, włączyć telewizję i oddać się na tych kilka minut całej możliwej gamie kolorystycznej i wszelkim przyjemnie wysokim tonom dźwięków sprawiając jednocześnie, iż na twarzy Maluszka zawsze podczas oglądania pozostaje uśmiech i zaciekawienie.  Bezmyślnie więc ssałem kciuk, obserwując, jak zmienia się ten kolorowy ekran. Byłem tak skupiony na oglądaniu kreskówek, że nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ON już wrócił. Moje oczy zauważyły dużą tacę z 3 miskami i 2 butelkami leżącymi obok nich. Trochę się martwiłem, ponieważ nigdy wcześniej nie byłem przyzwyczajony do jedzenia tak dużej ilości czegokolwiek, teraz jednak czułem się dziwnie bezpieczny, a te obawy szybko ustąpiły i Jemu uległy.
Usłyszałem jak kładzie tacę na stoliku do kawy, który miałem w swoim mieszkaniu, i wyciągnął do mnie SWOJE ręce.

Natychmiast go złapałem, jakby to było normalne. Pomógł mi wstać i poprowadził mnie do mojego drewnianego fotela będącego w tym apartamencie meblem zagadką, jako że ani ja ani nawet właściciel nie wiedzieliśmy skąd się tam wziął i kto go mógł kupić czy zrobić.  (On) Poprosił mnie, abym podał mu rękę, więc wyjąłem kciuk z ust i podążałem za JEGO instrukcjami. Zostałem następnie zabezpieczony na siedzeniu tego fotela za pomocą dodatkowej materiałowej liny lub czegoś lino-podobnego, które to coś sprawiało iż byłem właściwie przywiązany do tego fotela, więc nie byłem w stanie się od niego odsunąć, czy stać. Mogłem się lekko unieść może nawet przesunąć jednak wiązanie uniemożliwiało mi całkowite wstanie z fotela. Następnie pojawiła się taca, która została umieszczona między mną a nim, opierając się na supłach tworząc coś w rodzaju krzesełka, cóż przynajmniej na tyle na ile można zrobić krzesełko z fotela. Próbując usiąść wygodnie o mało co nie zrzuciłem przypadkiem tej tacy co było dla NIEGO, jasnym sygnałem iż również ją (tacę) należy odpowiednio zabezpieczyć liną by nie spadła w trakcie. ON stanął obok mnie, nie zasłaniając telewizora, dzięki czemu mogłem dalej oglądać kolorowe animacje, stał obok, jakby na ukos mnie z plastikową łyżką zanurzoną w pierwszej misce, aby trochę ją wymieszać. Nie spieszył się z tym, poczekał kilka chwil, a kiedy byłem już całkowicie skupiony na telewizorze, przyłożył plastikową łyżeczkę do moich ust dotykając ich lekko, co spowodowało rozchylenie warg. To wystarczyło, by delikatnie włożył mi do ust plastikową łyżkę i przekręcił ją w taki sposób, aby cokolwiek co było na łyżce, pozostało w moich ustach. To był intensywny moment, przynajmniej dla mnie bardzo intymny. Nigdy wcześniej nie dałem się nikomu karmić, a samo jedzenie uznawałem za coś co pomimo społecznej zasady zwyczajnie lubiłem robić samotnie. Nie czekał długo, by ponownie zanurzyć łyżkę w misce i ponownie włożyć mi ją do ust. Poczułem, jakby moje usta były coraz bardziej wypełnione jakąś ni to półpłynną, ni to półstałą papki i nie było już miejsca na kolejną łyżkę. Dlatego zrobiłem jedyną naturalną rzecz, o której mogłem myśleć w obecnym stanie, i połknąłem wszystko, co miałem w ustach, nie myśląc o tym ani nie dbając o to.  Ku mojemu zdziwieniu było to zaskakująco pyszne i natychmiast znów otworzyłem usta, jednak tym razem trochę szersze. Zauważyłem kątem oka, że ​​ON uśmiechnął się i wziął więcej papki na następną łyżkę, jakby nagradzając mnie większymi porcjami na łyżce. Byłem szczęśliwy i nie walczyłem z NIM, stopniowo czułem, że mój brzuszek jest coraz bardziej szczęśliwy, że mój brzuszek lubi smak tego co jem, czy raczej tego, czym jestem karmiony.
Mijały kolejne minuty a ja zauważyłem, że smak tej papki, którą byłem karmiony, zmieniła się nieznacznie z bananowego na słodką truskawkę. Pomyślałem: „Może to była następna porcja lub może to inna papka.” Zastanawiałem się, co było smakiem trzeciej miski.
Łyżka po łyżce karmił mnie coraz bardziej i czułem, że mój brzuszek jest nieco większy, jakby musiał trochę poszerzyć, aby mieć więcej miejsca na pomieszczenie całej tej papki. Nie przeszkadzało mi to a ponieważ byłem skupiony się na telewizji, na kolejnym już intrze do kolejnej już kolorowej kreskówki, nie zwróciłem na to większej uwagi. Kilkukrotnie moje usta nie były dostatecznie szeroko otwarte, więc papka pozostała w moich ustach, przykrywając je (moje usta) trochę, a po kilku sekundach była rozmazana dalej po twarzy przez kolejną łyżkę, gdy ja próbowałem przełknąć poprzednią. To było nawet powtarzalne i gdybym nie oglądał telewizji, czułbym się pełny, zwłaszcza iż po kilku łyżkach oboje ,,wynaleźliśmy” to właściwe tempo, które pozwoliło na mniejsze straty a więcej papki w brzuszku. W tym momencie byłem w moim prywatnym niebie swego rodzaju błogostanie którego nie chciałem przerywać, nie chciałem by uczucie które teraz czułem się skończyło. Czułem, że mój brzuszek zaczyna być ociężały i nie było to przyjemne uczucie, więc spróbowałem się poruszyć, zmienić pozycję, aby było trochę lepiej. Poczułem rosnącą parcie, i wiedziałem, co będzie dalej. Dlatego, nie przerywając jedzenia, po prostu przestałem wstrzymywać i pozwoliłem by parcie wygrało. Tył mojej pieluszki zaczął wypełniać się, to działo się samo i nawet nie musiałem temu pomagać, po prostu wypełniałem moją pieluszkę coraz bardziej delektując się smakiem kolejnej porcji truskawkowej papki. W pewnym momencie pieluszka czy właściwie to co w niej było przemieściło się od swojego własnego ciężaru a że miało tylko jedną możliwą drogę ucieczki, tak przemieściło się nieco na przód pieluszki. Nie przeszkadzało mi to, a właściwie sprawiało, że czułem się jeszcze mniejszy, jeszcze bardziej bezradny i potrzebowałem JEGO opieki. Siedziałem tak i kontynuowałem oglądanie kreskówek, jak gdyby nic się tutaj nie wydarzyło i chociaż czułem się pełny, wiedziałem, że nie mogę już dużo więcej zjeść, więc próbowałem dać mu jakiś znak, że jestem pełny, ale za każdym razem, gdy otworzyłem usta, ON czekał z kolejną łyżką pełną papki, aby mnie nią nakarmić. Słowo papka nie jest może zbytnio zachęcająca, zwarzywszy na fakt iż to czym mnie karmił było po prostu smaczne, tak nie wiem czy znam inne określenie na tą konsystencję, może kremowego pudding’u. Byłem zmęczony tym jedzeniem, połykaniem a nawet samą świadomością tego ile już zjadłem, tak więc zamknąłem oczy starając się choć na chwilkę o niczym nie myśleć.
Usłyszałem JEGO głos mówiący pobłażliwie jednak mający w sobie również nutkę troski. ,,Tatuś wie, że jesteś zmęczony, ale musimy dokończyć obiadek, ale jak ładnie zjesz to obiecuję że będę miał dla Ciebie pewną niespodziankę … ”Powiedział niespodzianka, słowo które budzi każdego niezależnie od wieku, przez co obudziłem się trochę. Zwróciłem swój wzrok ku tacy przede mną, aby dowiedzieć się, ile tego tam jeszcze pozostało. Ku mojemu zaskoczeniu kończyłem już trzecią miseczkę i wyglądało na to, że skończę na 10-15 łyżeczkach. Stwierdziłem iż jeśli mam to zjeść tak jeść to będę chętnie dzięki czemu uśmiechnął się jeszcze bardziej, a dzięki temu wiedziałem że to był dobry pomysł. Zauważył nawet, że nie gryzę już tej papki, ale połykam ją, gdy tylko wyląduje w moich ustach.
,, No, no, no, ktoś tutaj był chyba naprawdę głodny, Tatuś jest z Ciebie taki dumny. ” Powiedział, wychwalając mnie jak rodzic, który chwali swoje dziecko za zjedzenie całego obiadu bez robienia z tego wielkiego zamieszania.

Czułem się jak kamień, ciężki i naprawdę zmęczony. Zauważył to i nie marnując więcej czasu wyjął tacę z fotela, również poluzowując materiał, który do tej pory trzymał moje rączki w jednym miejscu. Kiedy to zrobił, zobaczyłem, jak znacznie większy jest mój brzuszek, od tego jakim mi się wydawał. Chciałem się martwić, a nawet zrobić z tego jakąś scenę, ale nie mogłem, widząc uśmiech zadowolenia na JEGO twarzy po prostu nie mogłem. ON był szczęśliwy i tylko to miało dla mnie teraz znaczenie.

Pomógł mi wstać z fotela i położył mnie na łóżku, bym mógł odpocząć. Wziął pozostałe dwie butelki leżące na tacy i położył je na moim leżącym obok mnie łóżku. WYŁĄCZYŁ telewizor by włączyć JEGO telefon na relaksującą muzykę typu Lo-Fi. Już stało się przyjemnie, ale kiedy zasłonił okna i otworzył puder dla niemowląt, mój salon zaczął pachnieć tak doskonale, że nie mogłem się powstrzymać i odrobinę zmoczyłem pieluszkę z całej tej satysfakcji. ON usiadł blisko mnie i poinstruował mnie, bym położył głowę na JEGO nogach, co zrobiłem bez wahania. Wziął jedną butelkę i pokierował sutek butelki wprost do moich ust, lekko popychając go ku mnie. Nie opierałem się i zacząłem zasysać. Nie zajęło mi dużo czasu, aby nauczyć się stałego tempa ssania i połykania. Samo mleko było słodkie i ciepłe, przez co czułem się senny, ale nie chciałem przestać go pić, więc zacząłem dotykać go rękami i sprawiłem, że uśmiechnął się do mnie, mówiąc: „Tak Maluszku, to jest ręka Tatusia, a to jest brzuszek Tatusia”.

Kilka minut później skończyłem z tą butelką jednak ON zaproponował, ażebym zmienił pozycję na JEGO drugą nogę, więc to zrobiłem. Wziął drugą butelkę i włożył ją do moich oczekujących, głodnych ust. Znowu zacząłem ssać, ale poprosił mnie o zamknięcie oczu, więc zamknąłem je, wciąż ssąc butelkę w stałym tempie.
Zaczął do mnie mówić, wypowiadając wszystkie swoje przemyślenia, które miał o mnie, a ja wysłuchałem każdego jego słowa, jakby były to jedyne słowa, które mają dla mnie jakiekolwiek znaczenie. JEGO głos sprawił, że poczułem się bezpieczny, jakby nic złego nigdy mi się nie mogło przy nim stać kiedy jestem blisko NIEGO. Znów poczułem parcie, ale tym razem było to nieco inne percie.  Nie powstrzymywałem tego rozluźniłem mięśnie i poczułem, jak moja pieluszka robi się coraz cieplejsza. Był to równomierny strumień, który płynął powoli, ale długo i dzięki czemu pieluszka wchłaniając stawała się bardziej pękata, bardziej mięciutka.

Ssałem jednak nic nie trafiało do moich ust, otworzyłem oczy by sprawdzić dlaczego tak jest jednak nie mogło polecieć skoro te kilka ostatnich kropli mleka już dawno było w moim brzuszku. Wyjął butelkę z moich ust i zastąpił ją dużym i słodkim smoczkiem z tarczą zasłaniającą mi pół twarzy. Smoczek ten wypełnił moje usta głębiej niż jakikolwiek smoczek, którego kiedykolwiek miałem, a poprzez swój rozmiar zassanie go wymagało mocniejszego pociągnięcia. Smoczek leniwie poruszał się w moich ustach a moje oczka trzymane teraz już tylko na tych przysłowiowych zapałkach, coraz mocniej zamykały się i coraz słabiej otwierały.
Przesunął nas i oboje leżeliśmy teraz na łóżku naprzeciw siebie, zaledwie kilka a może kilkanaście centymetrów od siebie.
Poczułem JEGO usta na moim policzku, całujące mnie powoli i delikatnie. Potem ON szepcząc mi do ucha powiedział: „Śpij mój mały, śpij Maluszku, będę tu z Tobą przez jeszcze długi czas. Śpij mój Mały Walentynku, Tatuś Cię ochroni”.
To było dla mnie o wiele za dużo, powiedziałem przez smoczka w ustach: „Mój sen, Mój prazent, mój Walenty, mój Tatuś…” i zasnąłem w jego ramionach szczęśliwy, wiedząc, że w końcu mam dla kogo żyć.

KONIEC – A to dopiero początek…


Treść Mini Opisu w pełni została przygotowana przez Sagusia, ja (Maya) natomiast wykonałam do tegoż Mini Opisu tylko Grafikę.

Oryginał Grafiki

Sobotnie Leniwce #16 – Zadania Domowe

Grafika 2

 

Kolejna Sobota i kolejny Sobotni Leniwiec, przy którym muszę się pochwalić. Poza samą grafiką, każdy element tła jak i chmurki, są mojego autorstwa, i muszę przyznać że ładnie mi wyszły.  Chciałam ukazać część pościeli, z nadrukami jednorożców coś,  co pasowałoby do postaci na grafice, jednak było widocznie czymś dodatkowym…
Swoją drogą,  nie wiem czy Wy też tak macie, jednak ja się w dość mocny sposób utożsamiam z tą postacią, zwłaszcza w Sobotę…

Oryginał Grafiki